Tu musimy sprostować pewien błąd, jaki popełniliśmy w jednym z poprzednich tekstów dotyczących rozbiórki kładki. Napisaliśmy - Zdaniem miejskich rajców zły stan techniczny stwarza niebezpieczeństwo dla przechodzących kładką. - Otóż nie, opinię o złym stanie kładki wydał inżynier wykonujący okresowe przeglądy techniczne obiektu, co wynika z przepisów prawa budowlanego. Natomiast burmistrz wystąpił do Starostwa Powiatowego o zgodę na jej rozbiórkę.
Temat kładki zdominował wtorkowe posiedzenie Rady Miasta Lubań. W trakcie posiedzenia nie zabrakło docinek ze strony burmistrza i eksperckich wypowiedzi opozycyjnych radnych, którzy przekonywali, że remont kładki jest jak najbardziej uzasadniony. Ze strony radnych Nowego Lubania padały argumenty - kto weźmie na siebie odpowiedzialność, gdy na moście jeleniogórskim dojdzie do tragedii. O to samo pytał burmistrza mówiąc o odpowiedzialności, gdyby to samo miało stać się na kładce.
Opozycja podpierała się petycją podpisaną przez 180 mieszkańców w sprawie zachowania kładki. Burmistrz z kolei dokumentami obrazującymi jej stan techniczny.
- To nie jest tak, że ja tej kładki nie chcę i w jakikolwiek sposób się na nią uparłem. Na podstawie posiadanych dokumentów mam wiedzę, która nakazuje mi wykonać pewne czynności. Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś przejdzie przez mostek i coś mu się stanie. Co wtedy? Kto poniesie odpowiedzialność? Dla prokuratury nie ma znaczenia czy tam były jakieś znaki, czy też nie. Nie chcę mieć o 6 rano wizyty odpowiednich służb i zostać wyprowadzonym z domu w kajdankach. Ci, którzy dzisiaj nawołują mnie do przeczekania, domontowania czy dospawania czegoś, bo czują sentyment do kładki namawiają mnie do złamania przepisów prawa. To na mnie ciąży odpowiedzialność, a nie na Panu Daszkiewiczu, Panu Wieczorku, Pani Adler, Panu Glazerze czy Panu Jastrzębskim. Tak jest skonstruowana ustawa o samorządzie lokalnym, że wszystko co miejskie to jest przypisane do burmistrza. Ja odpowiadam karnie i na pewne rzeczy pozwolić sobie nie mogę. W dokumentach mam wprost napisane, że nie ma możliwości by tą kładkę wyremontować. Są odpowiednie służby, które wydają konkretne decyzje. Jeżeli dokument nakazuje by rozebrać kładkę nikt nie zezwoli na jej remont - tłumaczył Arkadiusz Słowiński.
- Jeśli chodzi o kładkę, stan całego obiektu w skali od 1 do 5 został oceniony na 1. Informacje nie są wyssane z palca. Wszystko jest dokładnie opisane. Występuje zagrożenie katastrofy budowlanej. Naprawa konstrukcji jest niewskazana, nieopłacalna ekonomicznie i technicznie oraz jest nieuzasadniona. Dlatego obiekt przeznaczony jest do rozbiórki. Czy kiedyś będzie odbudowana, tego nie wiem. Być może będzie to Państwa decyzja - kontynuował burmistrz Lubania.
Głosem rozsądku w sprawie kładki starał się być radny Wiesław Wydra, który tłumaczył, że kładka i tak jest bublem, bowiem w przypadku powodzi jeden z jej brzegów kończy się na terenie zalewowym. Gdyby obiekt miał zostać wybudowany na nowo musiałby spinać brzegi rzeki od ulic Warszawskiej do Robotniczej tak, aby służyć jako zabezpieczenie stron miasta w sytuacji wysokich wód powodziowych. W innym przypadku obecnie nikt nie wyda pozwoleń wodno-prawnych. Skomentował również opinię inżyniera, który wykonał przegląd okresowy.
- Brak jest określenia nośności granicznej tej kładki. Aby ją obliczyć wykonuje się stosowne badania. Polegają one na tym, że obciąża się inwestycję ciężarem granicznym, który mógłby ewentualnie doprowadzić do katastrofy, ale jeszcze nie doprowadza. Wówczas bada się stopień ugięcia. Na ogół w tych kwestiach jest to jeden lub dwa centymetry. Pan burmistrz posiada takie badania. Podejrzewam, że osoby, które robiły badania musiały mieć niezły ubaw. Kładka ugina się nawet pod stopami i żadne obciążenia graniczne nie wchodzą w rachubę. Gdyby na kładkę weszła maksymalna ilość ludzi, to po prostu by się załamała - powiedział Wiesław Wydra.
Radny podzielił się również spostrzeżeniami na temat możliwych rozwiązań.
- Pierwszym jakie widzę, to zostawić znak informujący o zakazie i niech ludzie robią co chcą. Druga opcja to rozebranie kładki. Jeśli to nastąpi, jak mówi choćby kodeks cywilny, należałoby ją odbudować. Decyzja czy tak się stanie będzie należała do nas, ale wtedy trzeba będzie zrezygnować z chodników, ławeczek czy czegokolwiek. Wszystkie pieniądze według mnie trzeba byłoby przeznaczyć na budowę normalnego komunikacyjnego urządzenia. Jest jeszcze jedno rozwiązanie, które widzę. Po rozebraniu kładki można by było starać się o wykonanie pomostów zawieszonych obok zewnętrznej części mostu przy ulicy Jeleniogórskiej. Wówczas komunikacja byłaby bezpieczniejsza - ocenił Wiesław Wydra.
Jak się szybko okazało tłumaczenie Arkadiusza Słowińskiego czy Wiesława Wydry nie zostało przyjęte przez przedstawicielkę Nowego Lubania. Jeszcze w trakcie pierwszej części sesji (po wyjaśnieniach burmistrza, że opina o stanie kładki wynika z okresowych przeglądów) radna Adler dopytywała. - Na czyje polecenie została wykonana ta ekspertyza? Na pewno nikt sam z siebie nie dokonywał tej kontroli, więc na pewno na polecenie Pana burmistrza.
- Powtórzę to raz jeszcze bez nadziei, że Pani zrozumie. Ustawodawca nakazał nam coroczny przegląd mostów, obiektów inżynieryjnych oraz dróg. Ustawodawca! I my ten obowiązek wykonujemy. - ripostował burmistrz.
Kilka godzin po zakończeniu obrad na facebook’owym profilu klubu radnych Marlena Adler, radna Lubania opublikowała wpis, który prezentujemy poniżej (pisownia oryginalna).
„Zapewne wyborcy obecnego burmistrza przeżywają wielkie rozczarowanie. Rozbiórka kładki to osobista decyzja burmistrza. Na podstawie opinii jakiejś firmy za jakieś pieniądze. Panu burmistrzowi nie chce się pokusić o dobrą wolę w stosunku do mieszkańców i próbować ratować kładkę - idzie na skróty, pozbywa się problemu nie licząc się ze zdaniem mieszkańców. Burmistrz swoją decyzją, wbrew woli suwerena (ponad 180 podpisów pod petycją), bierze na siebie odpowiedzialność za wypadki z udziałem pieszych i rowerzystów na nieprzystosowanym do zwiększonego natężenia ruchu Moście Jeleniogórskim. Proszę obejrzeć transmisję z sesji Rady Miasta. Na początku i na końcu sesji odbyły się burzliwe dyskusje."
Nie zabrakło również trafnych argumentów opozycji mówiących o tym, że raz zlikwidowana kładka w obecnej formie będzie już nie do odbudowania. Natomiast wykonanie jej zgodnie z obowiązującą literą prawa może kosztować nawet 800 tys. zł, czyli tyle ile wskazywał burmistrz w jednej z wypowiedzi udzielonych dla eLuban.pl. Jednocześnie wskazywali, że po zasięgnięciu informacji o koszty remontu kładki w Nawojowie Łużyckim (kładki o podobnych wymiarach) otrzymali odpowiedź wykonawcy, że wyniósł on 150 tys zł.
Całość dyskusji można obejrzeć pod dwoma linkami na naszym kanale YouTube.
Pierwsza część dyskusji TU.
Druga część dyskusji TU.
Tu z góry przepraszamy za jakość dźwięku. Obrady Rady Miasta w lepszej wersji dźwiękowej będzie można obejrzeć po udostępnieniu obrad transmitowanych przez UM pod TYM linkiem.
Czy temat kładki kolejny raz powróci jak bumerang? Zapewne przekonamy się wkrótce...
Napisz komentarz
Komentarze