Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
wtorek, 5 listopada 2024 11:24
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaNeoPunkt Lubań sprawdź na Allegro

Od czego zacząć i ile kosztuje przygoda z fotowoltaiką

W przyszłym roku wchodzą w życie przepisy, przez które instalacje fotowoltaiczne mogą stać nieopłacalne. Dlatego fachowcy radzą śpieszyć się z podjęciem decyzji o założeniu paneli.
Od czego zacząć i ile kosztuje przygoda z fotowoltaiką

Autor: iStock

Od kilku lat w Polsce bardzo dynamicznie rozwija się rynek fotowoltaiki. Według badań Instytutu Energetyki Odnawialnej, których wyniki zostały przedstawione kilka dni temu, 2020 r. był najlepszym w historii rozwoju tego sektora w Polsce. „Moc zainstalowana w fotowoltaice na koniec 2020 roku wyniosła niemalże 4 GW, co oznacza 200 proc. wzrost rok do roku. Jednocześnie, wg Solar Power Europe, w 2020 roku Polska znalazła się na 4-tym miejscu pod względem przyrostu mocy zainstalowanej PV w Unii Europejskiej. Według prognoz IEO Polska w 2021 roku, utrzyma wysokie tempo przyrostu mocy i 4. miejsce w UE. IEO ocenia, że na koniec 2021 roku moc zainstalowana w PV w Polsce może przekroczyć 6 GW.” – oceniają eksperci i dodają, że łączne obroty na tym rynku w 2021 r. przekroczą 9 mld zł.

Polacy pokochali zieloną energię z kilku powodów. Pozwala to obniżyć rachunki za prąd, a rząd i samorządy oferują dotacje do instalacji na prywatnych domach. Przypomnijmy, że państwowe dofinansowanie może wynieść nawet 20 proc. kosztów, ale nie więcej niż 15 tys. zł, a są gminy, które oferują pokrycie nawet 60 proc. kosztów. Jeżeli ktoś rozważa założenie modułów PV, podpowiadamy, od czego zacząć.

To nie solar

Wiele osób myli panele fotowoltaiczne z solarnymi. A choć na pierwszy rzut oka moduły wyglądają podobnie, to działają zupełnie inaczej i służą do czego innego. Solarne używane są do podgrzania wody w domu. Fotowoltaika to produkcja własnego prądu.

PV to zespoły ogniw zbudowanych na bazie krzemu, które produkują napięcie o skali 0,5 V. Zasadą ich działania jest to że krzem pochłania światło słoneczne, wprawia to w ruch elektrony, a to powoduje przepływ energii elektrycznej. Instalacje solarne z kolei pochłaniają (poprzez zainstalowane absorbery) światło, zamieniając je w ciepło, które transportowane przez wodę lub glikol trafia do zasobnika, gdzie podgrzewana jest woda do użytku domowego.

Im większe, tym…

Nie zawsze lepsze. Oczywiście na wielkim dachu można umieścić więcej modułów PV i dzięki temu produkować więcej energii, ale nie tylko rozmiar ma znaczenie. Arcyważne jest umiejscowienie instalacji. Powinna być ona skierowana na południe, bo w innym przypadku nie otrzymamy optymalnego efektu. To trochę tak jak z wlewaniem do samochodu złej jakości paliwa. Pojedzie, ale silnik nie pokaże pełni możliwości.

Planując położenie modułów, fachowiec powinien wziąć też pod uwagą rzucany na nie cień. Jeśli przez długi czas w ciągu dnia moduły są zacienione przez drzewa lub stojący w pobliżu wysoki budynek, to instalacja będzie mniej wydajna. Trzeba też pamiętać że zasadą działania instalacji PV jest to że mają taką skuteczność, jak najsłabszy z modułów. Co oznacza, że jeśli choć jeden nie będzie działał w pełni swoich możliwości, to całość także.

Więcej modułów PV to większa produkcja prądu, ale każda rodzina zużywa określoną jego ilości. Nie warto zatem montować zbyt dużej instalacji, a jej rozmiar fachowiec powinien dobrać do konkretnego przypadku. Przyjmuje się, że 4-osobowa rodzina potrzebuje fotowoltaiki o mocy 5 kWp. Da się to osiągnąć montując ok. 14 paneli za ok. 20 tys. zł i szacowanym koszcie zwrotu od 5 lat w górę. Im większa instalacja, tym wyższe koszty i dłuższy czas zwrotu.

Dodatkowo monter analizując sytuację, musi przy kalkulacjach wziąć pod uwagę regionalne warunki pogodowe. Trzeba wiedzieć, że nie wszędzie w Polsce słońce świeci tak samo.

Chwila na start

Trzeba też przyjąć do wiadomości, że nie zaczniemy produkować prądu z dnia na dzień. Po zamontowaniu modułów, trzeba swoją instalację zgłosić operatorowi sieci dystrybucyjnej, a ten musi założyć w naszym domu licznik dwukierunkowy. Na wizytę montera można czekać nawet miesiąc.

Bez prądu nie ma prądu

Złudne też jest myślenie, że jak w okolicy zabranie prądu, to nasz dom dzięki panelom nadal będzie zasilany. Niestety prawda jest taka, że w większości instalacji montuje się blokady, które „unieruchomiają” fotowoltaikę w przypadku braku prądu z zewnątrz (dla bezpieczeństwa np. serwisantów). Jest możliwość montażu takich instalacji, które działają bez potrzeby zasilania, ale są znacznie droższe. Stosuje się wówczas inwertery, zmieniające prąd stały ze słońca na prąd zmienny.

Kiedy się zwróci?

Gdy mówimy o pieniądzach, pojawia się pytanie o zwrot nakładów. Wspomniane 5 lat to tylko przykład, bo wszystko uzależnione jest od rozmiaru instalacji, jej mocy, produkcji, cen prądu. Eksperci uczulają, że nie można rzetelnie wyliczyć średniego czasu zwrotu dla wszystkich. Wspomniana 4-osobowa rodzina z panelami o mocy 5 kW rocznie, przy obecnych cenach prądu, może zaoszczędzić ok. 2,8 tys. złotych. Jeśli instalacja kosztowała 20 tys. zł to łatwo policzyć, że zwrot nastąpi po 7 latach. Ten okres będzie krótszy, gdy inwestor skorzysta z dofinansowania. W przypadku programu „Mój prąd” może liczyć na 5 tys. zł. Wówczas zwrot nastąpi po ok. 5 latach.

Zaznaczmy, że jeśli ktoś zdecyduje się na przechowywanie nadwyżki energii (np. do wykorzystania w nocy), to musi zainwestować w specjalne magazyny. To sprawi, że inwestycja stanie się droższa, a jej zwrot nastąpi później. Magazyny, w zależności od wielkości i pojemności, kosztują od 5 tys. zł do nawet przeszło 20 tys. zł.

Zmiany w prawie

Z montażem paneli lepiej się pospieszyć, bo nadchodzą zmiany w prawie, które mogą (eksperci mówią, że na pewno) sprawić, że instalacje przestaną się opłacać. Chodzi o to, że Polska dostosowuje przepisy do unijnych i od 2022 r. prosument (osoba wytwarzająca własny prąd) nadwyżkę energii będzie musiał sprzedać, a brakującą kupić.

Dziś osoba prywatna produkująca własny prąd oddaje jego nadwyżkę do sieci, a z koncernami energetycznymi rozlicza się barterowo. Za to, co odda w dzień, może w nocy bezpłatnie odebrać (do 80 proc. oddanego prądu) z sieci. Sprawia to, że prosumenci mający na dachach domów panele praktycznie nie muszą płacić rachunków za energię. Nie płaci się także za wprowadzenie energii do sieci i nie ponosi kosztów eksploatacyjnych infrastruktury zakładów energetycznych.

Od 2022 r. jednak z wielkim koncernem trzeba się będzie rozliczać gotówką. Prosumenci za swój prąd otrzymają 26 gr/kWh, a będą kupować energię za 67 gr/kWh. Eksperci wyliczają, że rodzina zużywająca 4,5 MWh a mająca panele o mocy 5,5 kW za prąd z sieci płaci dziś ok. 100 zł rocznie zamiast 3 000 w sytuacji gdyby instalacji by nie miała. Po zmianach ta rodzina będzie musiała zakupić energię za ok. 2 000, a sprzeda swoją za jakąś połowę tej ceny. Wnioski: obecnie oszczędności sięgają 2 9000 zł a w najbliższej przyszłości stopnieją do ok. 1 000 zł.

Dobrą wiadomością jest to, że osoby mające już instalacje, lub uruchomią ją do momentu wejścia przepisów w życie, nie będą podlegały nowemu prawu i na obecnych zasadach mogą funkcjonować jeszcze przez 15 lat.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
wystawa
konkurs poetycki
11 listopada
manukultura
Wędrowiec
11 Listopada
Chagall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPizzeria Marezo Lubań
Reklama