Każde wezwanie to zaangażowani funkcjonariusze, którzy pędzą na wezwanie mając świadomość, że w przypadku zagrożenia życia liczy się każda sekunda. To sztab ludzi zaangażowanych by nieść pomoc, a zajęta linia alarmowa może być potrzebna komuś kto faktycznie potrzebuje pomocy.
„Halo Policja- matka pod wpływem narkotyków opiekuje się dziećmi”- Policjanci na miejscu zastają matkę wraz z dziećmi śpiących już w łóżkach. W mieszkaniu panuje ład i porządek, dzieci są uśmiechnięte i zadbane. Kobieta jest trzeźwa. W trakcie rozmowy funkcjonariusze ustalają, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu, a zgłaszający chciał zrobić na złość kobiecie.
„Wraz z kolegą zostałem porwany! Przygotowywali nas do egzekucji, ale zdołałem uciec!” - Po przyjeździe pod wskazany adres okazało się, że mężczyzna oglądał film sensacyjny. 41- latek z takim zaangażowaniem oglądał sceny akcji, że był przekonany , iż sytuacja dzieje się naprawdę.
„Proszę o natychmiastową interwencję, sąsiad nie chce opuścić mojego mieszkania, awanturuje się i jest agresywny”. - Na miejscu okazuje się, że trwa wspólna libacja alkoholowa, a osoby mocno nietrzeźwe pokłóciły się o brak alkoholu.
„Chciałabym zgłosić, że sąsiadka włamała się do mojej piwnicy i ukradła słoiki.” - Przybyli na miejsce funkcjonariusze nie ujawniają śladów włamania, a zgłaszająca co chwilę zmienia wersję wydarzeń. Mundurowi ustalają, iż od kilku lat trwa konflikt sąsiedzki, a kobieta zgłosiła nieprawdziwą interwencję po złości.
„Sąsiadka poszła na strych, prawdopodobnie chce targnąć się na swoje życie”. - Na miejsce dysponowano patrol policji oraz zastępy straży pożarnej. Jak ustalono kobieta znajdowała się w swoim mieszkaniu i nie miała myśli samobójczych. Natomiast zgłaszający znajdował się w stanie upojenia alkoholowego i nie potrafił wyjaśnić swojego zgłoszenia.
To tylko kilka interwencji, do których jeździli lwóweccy funkcjonariusze. Wyobraźmy sobie, że w tym czasie, kiedy funkcjonariusze podejmują tego typu interwencję zgłoszoną „po złości”, „dla żartu” ktoś naprawdę potrzebuje pomocy. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia liczy się każda sekunda, a „żartowniś” blokuje linię alarmową bądź stwarza pozory pokrzywdzonego przestępstwem. Często na miejscu zgłoszenia pojawiają się nie tylko policjanci, ale także strażacy i ratownicy medyczni.
Numer alarmowy to nie zabawka, zanim po niego sięgniesz zastanów się przez chwilę, czy Twoje zgłoszenie wymaga zaangażowania aż tylu ludzi, którzy w tym samym czasie mogliby ocalić inne ludzkie życie. Kiedyś Ty możesz znaleźć się w podobnej sytuacji i będziesz odmierzał każdą sekundę z nadzieją, że ktoś szybko udzieli Ci pomocy.
Napisz komentarz
Komentarze