Sekwencja zdarzeń jest następująca:
- wrzesień 2023 – rowerzystka doprowadza do kolizji z samochodem; kierowca mazdy jest ubezpieczony, rowerzystka – nie;
- ubezpieczyciel wycenia szkodę, jaką poniósł kierowca mazdy – ponad 20 tys. zł;
- PZU wypłaca odszkodowanie w wysokości 26 658 zł i dochodzi zwrotu od rowerzystki;
- czerwiec 2024 – rowerzystka otrzymuje drugie wezwanie do zapłaty za kolizję, którą spowodowała swoim rowerem;
- już teraz musi zapłacić 28 tys. zł odszkodowania, bo ubezpieczyciel dolicza odsetki za zwłokę – 1355 zł.
- ubezpieczyciel ostrzega też kobietę, że jeśli nie spłaci zadłużenia, ruszy postępowanie sądowe i egzekucyjne; do zapłacenia będzie wtedy dużo więcej.
Może to spotkać każdego rowerzystę
Ubezpieczyciel – jak podał portal auto-swit.pl – zastosował bolesne dla rowerzystki rozwiązanie – tzw. regres ubezpieczeniowy.
Matusz Waniczek, doradca ubezpieczeniowy z Lubania wyjaśnia, co to znaczy. Otóż, jeśli w kolizji biorą udział nieubezpieczony sprawca i ubezpieczony poszkodowany, to ubezpieczyciel wypłaca mu odszkodowanie z jego polisy AC. Potem wypłaconą kwotę ściąga ze sprawcy.
To tzw. regres w ubezpieczeniu. I właśnie w takiej sytuacji znalazła się rowerzystka z Warszawy. Może to spotkać, każdego rowerzystę. – ostrzega Waniczek.
Jak tego uniknąć?
Gdyby rowerzystka miała OC rowerzysty lub OC w życiu prywatnym, nie doszłoby do takiej sytuacji. Wówczas regres ubezpieczeniowy pokryty zostałby z OC sprawcy. Samo OC w życiu prywatnym nie jest dużym wydatkiem tyle, że te ubezpieczenia są dobrowolne i mało kto martwi się tym zawczasu.
Czym jest OC w życiu prywatnym?
OC w życiu prywatnym to dobrowolne ubezpieczenie, które zapewnia ochronę, gdy wyrządzimy nieumyślną szkodę innej osobie lub mieniu należącym do niej. Takie ubezpieczenie możemy kupić jako osobną polisę, ale może być też dodatkiem do ubezpieczenia domu, czy mieszkania. - wyjaśnia Mateusz Waniczek z lubańskiej agencji ubezpieczeniowej.
Napisz komentarz
Komentarze