Ogień pojawił się nagle w chwili gdy kosz był już opuszczony, a pracownicy Zakładu Gospodarki i Usług Komunalnych w Lubaniu zwijali się po zakończeniu prac pielęgnacyjnych.
Jak wyjaśniali, nic nie zapowiadało, że coś może się zapalić, nic wcześniej się nie dymiło, a płomienie pojawiły się nagle przy manetkach operatora podnośnika.
Zużyliśmy aż cztery gaśnice, dwie duże i dobrze, że były jeszcze dwie małe. Gdy tylko kończyła się jedna gaśnica płomienie pojawiały się znowu. I to nie tak, że paliło się trochę. Gdyby były tylko te dwie duże gaśnice nie udałoby się ugasić pożaru. - wyjaśniali pracownicy ZGiUK.
Gdy na miejsce dotarli strażacy dla pewności, że ogień został dobrze ugaszony, zlali jeszcze instalację wodą.
W ten sposób dzięki sprawnej akcji gaśniczej pracownicy lubańskiego ZGiUK uratowali auto warte kilkaset tysięcy złotych. Ci, którzy samodzielnie walczyli z pożarami samochodów wiedzą, że nie jest to łatwe. Jak wyjaśniają strażacy, pożar samochodu osobowego potrzebuje zaledwie trzech minut, by w całości objąć auto ogniem.
Napisz komentarz
Komentarze