Zaledwie śnieg odsłonił trawy a już rozpoczęło się ich wypalanie. Tylko w ubiegły weekend strażacy z powiatu lubańskiego 16 razy wyjeżdżali do podpaleń łąk, rowów i nieużytków. Trawy płonęły w Lubaniu (4), Pisarzowicach (2), Siekierczynie (1), Zarębie (2), Miłoszowie (3), Jałowcu (2), Leśnej (1) i Pobiednej (1). Jednym słowem wszędzie!
Tylko w niedzielę w województwie dolnośląskim strażacy do płonących traw wyjeżdżali 1255 razy. Pamiętać trzeba, że mamy początek wiosny i trawa w wielu miejscach jest jeszcze mokra co skutecznie uniemozliwia zabawy ogniem.
Kiedyś wypalanie traw było traktowane jako sposób oczyszczania łąk i pól z wyschniętych pozostałości roślinnych. Z czasem zarzucono tę metodę bowiem jest ona nie tylko niebezpieczne dla ludzi, ale także dla przyrody.
- Pożary traw powodują spustoszenie flory i fauny. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. Palą się również gniazda już zasiedlone, a zatem z jajeczkami lub pisklętami (np. tak lubianych przez nas wszystkich skowronków). Dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. Owady giną w płomieniach, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin - tłumaczy mł. bryg. Katarzyna Boguszewska. - Wypalanie traw jest również przyczyną wielu pożarów, które niejednokrotnie prowadzą do wypadków śmiertelnych. Rocznie w tego rodzaju zdarzeniach śmierć ponosi kilkanaście osób. Trzeba pamiętać, że po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu ognia pomaga także wiatr. Osoby, które wbrew logice decydują się na wypalanie traw, przekonane są, że w pełni kontrolują sytuację i w razie potrzeby, w porę zareagują. Niestety mylą się i czasami kończy się to tragedią. W przypadku gwałtownej zmiany jego kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi - przestrzega ekspertka.
Nie można powiedzieć, że tego typu zachowanie jest efektem niewiedzy bowiem od lat prowadzone akcje społeczne musiały dotrzeć do wszystkich. Skąd więc upór i nagminność takiego procederu? Pozostaje przypuszczać, że to efekt głupoty i bezmyślności. Tym bardziej, że współcześnie wypalanie traw jest surowo zabronione i grozi za nie kara – grzywna, a nawet więzienie.
Ustawa o ochronie przyrody i ustawa o lasach zabrania wypalania traw na łąkach, pozostałości roślinnych na nieużytkach, skarpach kolejowych i rowach przydrożnych. Sprawcy podpalenia grozi grzywna do 5 tys. zł, a w przypadku spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia, od roku do 10 lat więzienia.
Napisz komentarz
Komentarze