Strażacy w tym czasie prowadzili akcję w Pisarzowicach i konieczne było skierowanie części zastępów do działań w galerii. Na miejscu jako pierwsi pojawili się strażnicy miejscy i to oni ustalili, że nic się nie pali. Osoby ewakuowane z galerii mówiły o komisji, która sprawdzała tego dnia działanie systemu alarmowego. - Ktoś nacisnął przycisk, aby sprawdzić czy przyjadą strażacy – usłyszeliśmy.
Problem w tym, że służby o takich testach powinny być wcześniej powiadamiane, aby móc angażować siły zgodnie z zagrożeniem. Niestety w tym przypadku nikt tego nie zrobił. Zdarzenie zostanie najprawdopodobniej zakwalifikowane jako fałszywy alarm.
Napisz komentarz
Komentarze