Do tej niecodziennej sytuacji doszło w sobotę 4 maja. Sześcioro turystów biwakowało poza szlakiem, w ostoi cietrzewi. Ludzka bezmyślność tym razem zwyczajnie zszokowała strażników parku.
- Jak spotykają nas takie sytuacje, to szczerze mówiąc nie wiemy co powiedzieć. Dlaczego w tak szczególnych miejscach muszą dziać się takie historie? Pomysł na majówkę, ekscytującą, inną niż wszystkie, niepowtarzalną i tak egoistyczną. Żyjemy w dziwnych czasach. Tylko ja, ja i ja. Nic się nie liczy, liczę się tylko ja i moje potrzeby. Chronimy przyrodę dla Was. Od pierwszego maja jesteśmy z naszymi wolontariuszami na karkonoskich szlakach i staramy się Was przekonać, że warto dać chwilę ciszy i spokoju naszym podopiecznym – cietrzewiom i sokołom. Staramy się, aby nasza praca była dla Was wszystkich zrozumiała. To, że w tym roku zdecydowaliśmy się spotkać osobiście z Wami na szlakach wynika z faktu, że nadal poszukujemy nowych sposobów, aby opowiedzieć o naszych podopiecznych i znaleźć w waszych oczach akceptację dla tego co robimy. Wierzcie nam, że nie jest to łatwe. Przez ostatnie trzy dni spotkania z Wami były dla nas bardzo cenną nauką. Niestety przeżyliśmy szok - czytamy na oficjalnym profilu Karkonoskiego Parku Narodowego.
Posypały się mandaty. Pozostaje jeszcze pytanie: Gdzie kończy się rozum, a zaczyna skrajna głupota?
Napisz komentarz
Komentarze