Obrady sesji Rady Gminy Lubań transmitowane i zapisywane były na długo zanim w styczniu tego roku obowiązek ten wprowadził ustawodawca. Dlatego, wydawać by się mogło, pracująca kamera nie robi już większego wrażenia na osobach systematycznie odwiedzających salę narad Urzędu Gminy Lubań.
Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że znalazł się radny, któremu to jednak przeszkadza. Przeszkadza do tego stopnia, że postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie jest tajemnicą, że gościem niemal wszystkich sesji rady gminy jest była kandydatka na fotel wójta, która do rady wprowadziła większość swoich radnych, sama jednak nie uzyskując mandatu - prywatnie małżonka radnego Andrzeja Usyka. Jej obecność w trakcie obrad nie jest niczym dziwnym, bowiem prawem obywateli jest możliwość przysłuchiwania się i obserwowania obrad rady... również za pośrednictwem internetu.
Ta ostatnia opcja najwyraźniej nie podoba się radnemu Usykowi, bowiem właśnie w sieci mieszkańcy gminy najczęściej komentują to co obserwują na sesji.
Najprawdopodobniej dlatego właśnie zaraz po wejściu do sali narad, tuż przed wrześniową sesją, kilkukrotnie przestawiał obiektyw kamery, tak aby nie było widać kto jest gościem sesji.
Zwyczajowo transmisja włączana jest na 5 minut przed sesją, pech chciał, że tego dnia było inaczej i wszystkie operacje radnego przy kamerze zostały zarejestrowane. Można je obejrzeć w 2,52 minucie nagrania i 7,36 pod TYM linkiem.
W efekcie transmitowany i rejestrowany obraz był zupełnie nieczytelny. Na szczęście pracownicy urzędu w porę usterkę dostrzegli i naprawili, oszczędzając w ten sposób radnemu kłopotów związanych z naruszeniem przepisów ustawy o samorządzie gminnym, mówiącej o jawności życia publicznego.
Natomiast co do nagrywania gości przyglądających się obradom, serwisy prawne wskazują jednoznacznie, kto nie wyraża zgody na nagrywanie nie wchodzi na sesję.
Napisz komentarz
Komentarze