Wczorajsza sytuacja pokazuje jak niewiele trzeba, by pomoc nie nadeszła na czas. W poniedziałek około 22:30 dosłownie w jednej sekundzie dyżurny Stanowiska kierowania PSP w Lubaniu otrzymał dwa zgłoszenia.
Jedno napłynęło z Siekierczyna i mówiło o łunie ognia daleko w polu i unoszącym się słupie czarnego dymu, widocznym mimo zapadających ciemności.
Drugie to nagła potrzeba zastąpienia zespołu ratownictwa medycznego przy reanimacji kobiety, u której nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Strażacy zostali wezwani ze względu na to, że w tej akurat chwili nie było wolnych zespołów ratownictwa medycznego.
Zastęp strażaków, który został wysłany do NZK na ul. Zgorzelecką w Lubaniu po przybyciu na miejsce natychmiast rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową, która przyniosła oczekiwany efekt i u kobiety przywrócono czynności życiowe. Pogotowie Ratunkowe w Jeleniej Górze opisało wspólne działania ratunkowe:
„W dniu wczorajszym (10.07) Pogotowie Ratunkowe w Jeleniej Górze zostało zadysponowane do zasłabnięcia 67-letniej kobiety. Wyjazd alarmowy został przyjęty przez dyspozytora medycznego o godzinie 22:19 i ze względu na zajętość, w tamtym momencie, zespołu specjalistycznego z Lubania, do pomocy zadysponowano również PSP Lubań. W trakcie zbierania wywiadu medycznego okazało się, że czynności życiowe poszkodowanej kobiety ustały i zgodnie z zaleceniami Dyspozytora Medycznego świadkowie zdarzenia rozpoczęli prowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Po niecałych pięciu minutach od przyjęcia zgłoszenia, zespół specjalistyczny z Lubania był już wolny (po przekazaniu poprzedniego pacjenta do Izby Przyjęć) i automatycznie zadysponowany do umierającej kobiety. Na miejscu zdarzenia ZRM Lubań pojawił się już po niecałych sześciu minutach i przejął od Straży Pożarnej dalsze czynności ratujące życie. W trakcie 65 minutowej reanimacji udało się przywrócić tętno i oddech u poszkodowanej pacjentki – między innymi dzięki ciężkiej pracy świadków zdarzenia oraz współpracy naszych medyków z funkcjonariuszami PSP Lubań. Serce kobiety było defibrylowane aż 12 razy! Po reanimacji i ustabilizowaniu stanu zdrowia, kobieta została przetransportowana do Szpitala w Lubaniu celem dalszej diagnostyki i opieki medycznej.”
Przy drugim zdarzeniu strażacy mieli o wiele więcej pracy. Okazało się, że ktoś podpalił w polu około 50 opon samochodowych, które były wykorzystywane przez rolnika do obciążania pryzmy.
Do ugaszenia ognia potrzebne było wiele rąk do pracy i zużycie prawie 20 000 litrów wody, dlatego do akcji zadysponowano liczne zastępy straży z terenu powiatu lubańskiego.
W akcji gaśniczej udział brały JRG PSP Lubań, OSP Siekierczyn, OSP Rudzica, OSP Włosień, OSP Pisarzowice i OSP Platerówka.
Napisz komentarz
Komentarze