Do pożaru jednej z altanek, zlokalizowanych na granicy ogródków działkowych, doszło kilkanaście minut przed 17.
Jak relacjonowali działkowcy, 1,5 godziny wcześniej po przeciwnej stronie drogi biegnącej wzdłuż granicy działek ktoś podpalił składowane tam śmieci. Najprawdopodobniej już wówczas wiejący od południa wiatr przeniósł kilka iskier w pobliże feralnej altany. W międzyczasie jeden z mieszkańców sąsiednich domów, używając węża ogrodowego, ugasił płonące składowisko odpadów. Niestety w tamtym momencie nie było jeszcze widać płomieni w sąsiedztwie altanki.
- W pewnym momencie zobaczyłem, że znowu coś się tam dymi. W pierwszej chwili myślałem, że znowu płoną niedogaszone śmieci. Kiedy przyszedłem na miejsce zobaczyłem płonącą już altanę – usłyszeliśmy od Pana Łukasza.
Dopiero wówczas mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy 112. Jeszcze przed przyjazdem strażaków w płonących zabudowaniach coś głośno eksplodowało. Jak się później okazało, była to turystyczna butla gazowa. Na szczęście w wyniku eksplozji nikt nie ucierpiał.
Wszystko wskazuje więc na to, że pożar altany i wybuch butli to efekt czyjejś bezmyślności. Podpalanie czegokolwiek przy obecnie panującej suszy to szczyt bezmyślności, pozostawianie tego bez nadzoru to już głupota do kwadratu.
Napisz komentarz
Komentarze