Gdy na miejsce dojechały pierwsze zastępy Państwowej Straży Pożarnej ogień był już mocno rozwinięty. Straty mogły być mniejsze, gdyby natychmiast wezwano strażaków.
Chwilę to trwało zanim wezwano straż pożarną. Było widać unoszący się nad dachem dym, ale wszyscy się tylko gapili i patrzyli czy widać ogień. Dopiero po jakimś czasie ktoś wezwał strażaków – usłyszeliśmy od jednego z pracowników hurtowni warzyw, przy której wybuchł ogień.
Płomienie zajęły dach sąsiadującego z hurtownią budynku, w którym znajduje się warsztat i to tam poniesiono największe straty. Spłonęła część dachu oraz zapalił się garażujący w środku samochód.
Wszystkie dachy sąsiadujących budynków są kryte papą, istniało więc duże ryzyko rozprzestrzenienia się ognia. W miejscu tym znajduje się kilka warsztatów, hurtowni i magazynów, więc straty mogły być potężne. Szczęśliwie ogień udało się opanować zanim przeniósł się na pozostałe budynki.
W tej chwili nie można mówić o przyczynach pożaru, ustalaniem tego zajmuje się policja. Właściciele sąsiednich firm mówią jednak, że mogło to być podpalenie, którego celem była sąsiadująca z warsztatem hurtownia. 1 maja jej właścicielowi, również o 5 nad ranem, spłonęła przydomowa altana.
Na miejsce zadysponowano 4 zastępy PSP Lubań, OSP Leśna, OSP Siekierczyn, OSP Pisarzowice, OSP Olszyna, policję oraz pogotowie energetyczne.
Napisz komentarz
Komentarze