Około 14:30 mężczyźni krzątający się po obejściu zauważyli jęzory ognia wydobywające się z okien sąsiedniego budynku. Płonęło wnętrze warsztatu, który został zrobiony z przyległej do części mieszkalnej stodoły.
Gdy dostrzeżono zagrożenie, pożar był na tyle rozwinięty, że ogień zaczynał trawić belki stropu. Mimo to mężczyźni natychmiast ruszyli do walki z żywiołem. Najpierw użyli gaśnicy proszkowej, a gdy ta się skończyła lali przez okno wodę z węża ogrodowego. W ten sposób dotrwali do przyjazdu strażaków, tłumiąc płomienie i nie pozwalając na rozwiniecie się pożaru.
Przybyli na miejsce strażacy szybko uporali się z ogniem i ugasili tlące się w stropie belki. Nie kryli, że gdyby nie interwencja sąsiadów straty byłyby dużo większe. Tym bardziej, że w warsztacie znajdowała się butla z gazem propan-butan.
Najprawdopodobniej przyczyną pożaru było przypadkowe zaprószenie ognia. Gospodarz przyznał, że kilkadziesiąt minut wcześniej spawał uszkodzoną część do kosiarki. W większości robił to na zewnątrz budynku, był jednak moment, że uszkodzony element musiał skręcić w imadle. Najprawdopodobniej wtedy jedna z iskier spadła na gąbkę znajdującego się opodal siedziska. Gdy gospodarz wyszedł na ogród sprawdzić naprawiany element, doszło do pożaru.
Na miejscu z ogniem walczyli strażacy Państwowej Straży Pożarnej z Lubania oraz druhowie OSP z Leśnej.
Napisz komentarz
Komentarze